Komentarze: 17
W zastepstwie.. w zamian za cos.. "jestem,bo", a nie po prostu "jestem". Tak sie czuje. Tak jest. I chyba nic tego nie zmieni. Takie moje cale zakichane zycie. Kiedy mysle, ze jestem szczesliwa, pojawia sie jakies "ale". Uczuciowosc, pragnienie ciepla, posiadania Takiego Kogos. Chobcym nie wiem co.. - siebie nie zmienie. I wpajam sobie do tej durnej glowy - kolega, kolega, kolega (...). Natlok mysli: Co zrobilaby dawna Kamila? - Brnela w to dalej (a potem cierpiala), a co zrobie teraz/dzis/jutro/w najblizszym czasie? - Nie wiem. Jestem bogatsza o swe doswiadczenia i wiem jak to sie skonczy, dokladnie wiem z kim mam do czynienia.. i kiedy nie patrze mu prosto w oczy, kiedy jestem gdzies daleko.. rozwiazanie problemu (problemu?) wydaje sie takie oczywiste! Takie racjonalne!
Gubie sie, gubie sie.. i wiem,ze nikt za mnie nie zdecyduje, nikt nie powie co zrobic.. ja sama i problem. Po raz drugi to samo. Jest jednak nadzieja.. licha, ale jest. Mysl, jak bardzo moge byc bliska prawdy, mysl iz musze kierowac sie rozumem bolesnie ja ode mnie odbiera..