Komentarze: 7
T. byl dzisiaj u mnie w szkole.. Mialam godzine wolna, wiec usiedlismy w kawiarence i gadalismy..przechodzil M., zmierzyl wzrokiem T. Przez chwile sie balam..doslownie balam sie,ale to byl tylko moment.. szybko przypomnialo mi sie co zrobil M..przez pierwsze dni po rozstaniu szczerze Go nienawidzilam, ale zarazem jeszcze bardzo kochalam,tesknilam i nie moglam pogodzic sie z tym co sie stalo..Mam jednak grono przyjaciol od serca,ktorzy mi pomogli, powiedzieli, ze nie jestem taka zla,za jaka siebie uwazam. Ostatecznie moje smutki zaczely sie ulatniac, po rozmowie z mum.To byla dluga rozmowa, ale dzieki Niej wiem teraz, jak traktowac plec przeciwna:) M. teraz staje sie dla mnie co najmniej obojetny.. a moze tak mi sie tylko wydaje? Nie rozmawiam z Nim, staram sie Go unikac. Nie chce,aby myslal, ze jestem na kazde Jego zawolanie.Kiedy znowu znudzi mu sie przebywanie z kolegami,bedzie mogl przygarnac mnie znowu do siebie, a ja mam byc wtedy najszczesliwsza na swiecie.. Tak nie jest i nie bedzie. Wczoraj przez przypadek znalazlam zdjecie,ktore dal mi latem. Bylo to zdjecie,robione jakies 11 lat temu, kiedy byl jeszcze malym szkrabem..usmiechnelam sie do siebie, a z oka nie uronilam zadnej lzy.. to chyba dobrze. Robie postepy i strasznie sie z tego powodu ciesze:) No i dostalam dzisiaj kolejnego misia..slodki.
Pe.Es Musze zrobic cos z tym blogiem, bo wyglada co najmniej zalosnie;]